Do urodzin tej Violetty zostały jeszcze 2 godziny, więc postanowiłem zacząć się szykować. Gdy skończyłem moje przygotowania była 15.30, a urodziny o 16 więc czas już się zbierać. Jako prezent kupiłem jej srebrny łańcuszek z serduszkiem z małych kryształków.
Violetta:
Dochodziła 16. Już gotowa stałam na dole i witałam przybyłych już gości. Cały czas myślałam nad tym czy ten chłopak się zjawi.Przechadzałam się po salonie aż nagle na kogoś wpadłam. Gdy podniosłam wzrok ku górze zobaczyłam tego chłopaka, Leona. Zaparło mi dech w piersiach, jego twarz, oczy, włosy, wszystko było idealne. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, pewnie uzna mnie za jakąś wariatkę, ale nigdy nie spotkałam kogoś tak....idealnego, przystojnego. Miał takie piękne usta !
Leon:
Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego słowa. To była ona, Violetta. Nie sądziłem że może istnieć ktoś tak piękny. I pomyśleć że nie chciałem przyjść na te urodziny. W końcu odważyłem się coś powiedzieć.
-Cześć. Jestem Leon, a ty to pewnie Violetta-zapytałem uwodzicielskim tonem, i obdarowałem ją jednym z moich uśmiechów.
-Tak to ja, we własnej osobie-odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy.
Wręczyłem jej prezent.
Violetta:
Leon wręczył mi przepiękny łańcuszek.
-O boże ! Nie trzeba było ! Dziękuje, jest przepiękny ! czy mógłbyś go zapiąć- zapytałam.
-Oczywiście-odpowiedział i zapiął mi naszyjnik.
Po chwili zaproponował mi taniec, oczywiście zgodziłam się, przetańczyliśmy cały wieczór. Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy bo było już koniec przyjęcia.
Naprawdę b.przepraszam za tak długą nieobecność, ale naprawdę doskwiera mi brak weny, więc jeśli macie jakieś pomysły to piszcie :) Czyta ktoś w ogóle tego bloga, proszę byście dodawali więcej komentarzy. Kolejny rozdział dodam jeśli pod tym postem będą chociaż 3 komentarze.